Jeśli mowa o czwartym biegu, to pewnie domyślacie się, że osoby, które dotąd nie wystartowały ani razu, nie mają już szans na dołączenie do rywalizacji i walki o nagrody, bowiem w klasyfikacji liczą się cztery biegi w jednym mieście, a do końca edycji pozostały już tylko po trzy imprezy. Nie oznacza to, że nie ma już szans na dołączenie do zabawy i pamiątkowy medal – ten można otrzymać za ukończenie co najmniej czterech biegów – ale nie trzeba startować w jednym mieście!
Tak pięknych okoliczności życzymy sobie częściej! Trójmiejski Park Krajobrazowy pokryty śniegiem wygląda jak z bajki. Faktem jest jednak, że ścieżki TPK nie należały dzisiaj do najwygodniejszych dla biegaczy. Było bardzo ślisko, więc start w zawodach wymagał odpowiednio dobranego obuwia. W tych niełatwych warunkach zwycięstwo odnieśli Łukasz Kujawski i Monika Czapiewska.
Jedni mawiają, że nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery. Inni znowu twierdzą, że to nie kwestia złej aury, a nieodpowiedniego ubioru. My wiemy jedno - dziś nad Jeziorem Szmaragdowym wszyscy uczestnicy CITY TRAIL wykazali się niesamowitym doświadczeniem zarówno w doborze ubioru i butów, jak i rozwagą oraz wytrwałością w pokonywaniu oblodzonych ścieżek Puszczy Bukowej.
W zimowych warunkach podczas czwartego biegu piątej już edycji CITY TRAIL w Olsztynie zwycięstwo odniósł Artur Olejarz. Pod nieobecność liderek cyklu, wśród kobiet triumfowała Mariola Sudzińska. Linię mety nad Jeziorem Długim minęło 331 biegaczy.
Wy też nie możecie się doczekać czwartego biegu? Jesteśmy już za półmetkiem, a to oznacza, że o nagrody walczyć mogą już tylko osoby, które dotychczas wystartowały choć raz w naszym szczecińskim cyklu. Nadal jest jednak szansa, by zdobyć pamiątkowy medal (będzie piękny!). Wystarczy wybrać się do innego miasta, by „zaliczyć” czwarty bieg.
Będzie to już czwarte spotkanie w Trójmieście. Oznacza to, że jeśli ktoś dotąd nie wystartował ani razu nie ma już możliwości dołączyć do rywalizacji o nagrody, ale nadal może otrzymać pamiątkowy medal - będzie jednak musiał pojechać do innego miasta, by zaocznie „zaliczyć” bieg.
Jeśli mowa o czwartym biegu, to pewnie domyślacie się, że osoby, które dotąd nie wystartowały ani razu, nie mają już szans na dołączenie do rywalizacji i walki o nagrody, bowiem w klasyfikacji liczą się cztery biegi w jednym mieście, a do końca edycji pozostały już tylko po trzy imprezy. Nie oznacza to, że nie ma już szans na dołączenie do zabawy i pamiątkowy medal – ten można otrzymać za ukończenie co najmniej czterech biegów – ale nie trzeba startować w jednym mieście!
-18 stopni wskazywały termometry, kiedy o świcie na polanie przy ulicy Papirusów w Lesie Młociny w Warszawie zaczęło powstawać nasze biegowe miasteczko. W ciągu kilku godzin temperatura wzrosła, ale nadal sięgała niemal 10 stopni poniżej zera. Mróz Was jednak nie wystraszył - linię mety 5-kilometrowych zawodów minęło 556 osób, a w CITY TRAIL Junior wzięło udział 170 młodych biegaczy!
Mróz, mróz, mróz! Również w Łodzi czwarta kolejka naszego cykly odbyła się w mroźnej aurze. 10 kresek poniżej zera nie zniechęciło Was do startu! Linię mety w Parku Baden-Powella minęło 391 dorosłych. W CITY TRAIL Junior frekwencja wyniosła 104 uczestników.
-19 stopni – w takiej temperaturze odbył się nasz sobotni bieg w Lublinie! Pokazaliście, że chcieć to móc i że nawet w tak niskiej temperaturze można biegać! Linię mety minęło 327 biegaczy. „Było super!”, „W takim mrozie najlepiej”, „Super zabawa” – podkreślali na mecie zawodnicy. Warto dodać, że sobotni bieg był najzimniejszym w siedmioletniej historii naszego cyklu.
To był naprawdę twardy orzech do zgryzienia! Wybranie trzech spośród sześćdziesięciu nadesłanych prac okazało się trudniejsze niż myśleliśmy! Z wielką przyjemnością publikujemy nazwiska zwycięzców!
CITY TRAIL Junior, czyli stały element naszych imprez to okazja, by zrobić coś dobrego nie tylko dla swojego dziecka, ale także dla innych – potrzebujących dzieci. W czwartej serii biegów, która rusza w najbliższą sobotę, będziemy zbierać środki na leczenie 4-letniego Łukasza Trupkiewicza z Oławy. Chłopiec choruje na wodobrzusze, a jedyna nadzieja, by mógł normalnie żyć to kosztująca ponad pół miliona złotych operacja w Bostonie.