Pierwsza edycja Chojnik Maraton za nami!

19.06.2013

Pierwsza edycja Chojnik Maraton za nami!

- Miałem ogromną frajdę pokonując kolejne kilometry. Raz dlatego, że trasa była bardzo malownicza. A dwa – atmosfera podczas biegu była jednym słowem świetna. Już dziś chce się wracać na trasę Chojnik Maratonu. Obawiam się tylko, że w przyszłym roku już nie będzie tak łatwo zapisać się na ten bieg – to relacja Marcina Smoligi, jednego z uczestników Chojnik Maraton, którego partnerem było zBiegiemNatury.

Bieg liczył 46 km. Trasa prowadziła przez lasy, skalne ścieżki i górskie granie Karkonoszy po polskiej i czeskiej stronie. Uczestnicy mieli do pokonania 2200 m podbiegów i 2000 zbiegów! - Zapewne każdy startował w tym biegu z zupełnie innych pobudek – jedni chcieli powalczyć o podium, drudzy chcieli poprawić swoje czasy, jeszcze inni – po prostu ukończyć  bieg. Myślę jednak, że niezależnie od tego co kto założył sobie przed biegiem, to każdy w pewnym momencie dochodził do granicy swoich  możliwości fizycznych bądź psychicznych i jeżeli był w stanie zrobić krok dalej poza tę granicę – to już w tym momencie był zwycięzcą – mówi Marcin Smoliga.

A oto nietypowa relacja z biegu Kamili Koziołek ;)

Legenda o „Maratończykach” spod Chojnika

W Sobieszowie, w Chojnika cieniu
Zjechali się rycerze w oka mgnieniu.
We współczesnych legendach widać jednak trend nowy,
Bo pośród rycerzy są też białogłowy.

Przy pięknym poranku na łąkowej oddali
Czyścili swe zbroje i się rozgrzewali.

A cóż to za bitwa? Wygląda mi na to,
Że to I-sza edycja biegu „Chojnik Maraton”!

Brać rycerska w podniecie, bo przed nimi znoje
Dyskutują gorąco, atakują TOI TOI-e.
Gdyż za chwilę koniec żartów
- zagrzmiał róg do startu…!!!

Ruszyli „z kopyta”, zadudniła ziemia.
Zaraz się spełnią rycerskie pragnienia.
Powiewa dumnie flaga z Wolsztyna,
To za swym bohaterem przyjechała rodzina ;)

I kibice krzyczą i matki i żony:
„Żeby tyle przebiec trzeba być szalonym!”.
Lecz już nikt z biegnących tego nie posłucha,
Gdyż został po nich tylko kurz i zawierucha…

Jeno cisza została i płaczące matki,
I fankluby samotne i malutkie dziatki.
Dzieci, co zostały strachu nie czuły wcale.
Raz obiegły łąkę – dostały medale :)

A za to, że tak odważnie startowały
Porcję pysznych owoców także dostały :)
Teraz czas się zbierać, wojowników oczekiwać.
Trzeba ruszać na metę i Chojnik zdobywać!

Bo NASI na szlaku walczą i się pocą.
Módlmy się i wierzmy, że wrócą przed nocą…
Ponad 43 kilometry ścieżek i śliskich kamieni,
Ponad 2 na podbiegach. Oj, będą zmęczeni!

Czarne chmury przyszły, huknęło w oddali,
Żaden się nie zlęknie, galopują dalej.
Znów kolejna góra? Znów podbieg…? Pot kapie.
A jak szczyt zdobyty, to się każdy w hełm drapie,

Jak z tej stromej fortecy rychliwie się  zczłapać,
Ażeby się nie połamać oraz nie zasapać.
Trasa „trudna technicznie” - mówiąc delikatnie,
Kto słaby i wątły ten szybko odpadnie.

Na szczęście są obozy, gdzie dobrze jeść i pić dają,
Zacni ludzie uśmiechem oraz radą wspierają J
I dalej trza uderzać na góry od nowa.
Sponiewieranie ogromne – MARATON SIĘ CHOWA!

Niech ta nazwa łagodna wnet odejdzie z pieśnią
Niech bieg ten się zowie „Chojnikową rzeźnią”
A tam hen na mecie wesoło i żywo:
Są bańki mydlane i leje się piwo ;)

Nagle hasło z wieży a tłum już wiwatuje
Po czterech godzinach pierwszy „orzeł” ląduje!
A inni pod górą, już finisz jest blisko,
Już tylko troszeczkę – już widać zamczysko…

I tak jeden za drugim do celu dobiegali,
A wszyscy kibice im co sił klaskali.
Wzruszenie i owacje a ludzie wciąż pogodni.
Wszyscy biegacze miana rycerza godni!

Potem zejście na polankę, gdzie słonko i wietrzyk,
Gdzie wszyscy pospołu dali cześć najlepszym.
Niejeden obolały, w kolanie miał dziurę
Oraz satysfakcję, że zdobył swą kolejną „górę”…

I dla niejednego szpital był o krok,
Jak wyliże rany – wróci tu za rok!!!
Tak to powolutku kończy się ma mowa.
Życzę by impreza stała się kultowa!

Kto był tam i przeżył to ma powód do radości,
A kogo zabrakło niech za rok zagości.

Zapraszamy do odwiedzenia strony biegu: www.chojnikmaraton.pl.